Instrukcja obsługi Powiśla

Miałem przyjemność prowadzić fantastyczne warsztaty, specjalnie dla grupy młodych menadżerów kultury i bibliotekarzy
Szczegóły szczególnie innym razem, bo przed nami jeszcze druga tura, oh yeah!
Rozglądajcie się uważnie na Powiślu w najbliższy poniedziałek (22.11.2010)

Taką tylko próbkę na razie wklejam (dzięki Bartek!)
 

Zrób sobie performance

Prawie o tym zapomniałem, a warto się pochwalić.
Swego czasu wykonałem taki tekst, specjalnie dla portalu e-akademia, który to portal jest częścią projektu Młodzi Menadżerowie Kultury, koordynowanego przez Agę i Julkę w  "ę".
Pomysł jest wielki. Praktycy różnych dziedzin piszą "krok-po-kroku" przepis na działania które uprawiają... Strona skierowana jest do wszystkich młodych ludzi którzy chcą działać na polu animacji, sztuki i wszelkich twórczych przedsięwzięć. Jest mega inspirująca i naprawdę można sporo ciekawych rzeczy tu łyknąć, choćby dzięki masie linków, przykładów dobrych praktyk, świetnych wywiadów i artykułów. Dawno tam nie zaglądałem, a zrobił się z tego naprawdę duży zbiór wszystkiego co must know w dziedzinie oddolnego działania w kulturze.

Klik, i robisz wkrótce własną Performerię :)

NIGDY więcej warsztatów



Taki oto filmik z warsztatów dla młodej ekipy twórców spektaklu "Nigdy". Ujęli nas samozaparciem i odwagą. Kumacie? Licealiści. Robią spektakl, zainspirowani działaniami pedagogiki teatru. Nie oglądają się na teatry które nie realizują misji edukacyjnej. Sami się zebrali. Wyprosili dla siebie miejsce w klubokawiarni. Założyli bloga i pracują dzielnie zdając nam pilnie publicznie relacje z postępów za pośrednictwem regularnych podcastów. Nie ma opcji i trzymamy za nich kciuki.

Na ich blogu możecie jeszcze przeczytać tekścik o naszych działaniach, które zaproponowaliśmy z Tomkiem, wg Zosinego scenario. Sam Tomo zaszczycił nas także swoimi wrażeniami z warsztatu ;)

Speluna na Solcu


Taką oto dekorację przygotowaliśmy na Powiślu, wspierając DSH i Fundację Impact w organizacji Gry Miejskiej Edwarda. Było to nasze pierwsze doświadczenie w tak zwanych "miejskich grach", do których, przynajmniej ja, podchodziłem do tej pory z lekką rezerwą. Pieczołowicie odtworzyliśmy warunki panujące w latach '70 na Mecie (łącznie z całkowicie autentycznym przypaleniem stołu Zosi niedopałkiem szluga). Była Cola z drugiego obiegu, inne mocne trunki, dobra nuta z gramofonu (KUMBAJAAAAA!) i prawdziwie rootsowe, powiślańskie noszenie się. Brylantynę zmywaliśmy z Tomaszem z włosów później cały tydzień ;) No i u Zosi po akcji, prócz dymu po petach, został całkiem niezły zapas skrzynek drinów i kupa deficytowego papieru toaletowego... wyobrażacie więc sobie, że tak do końca Gra nie skończyła się dla nas tak szybko jak dla innych :D
Performeria postuluje, żeby DSH lub inna instytucja zaangażowała nas jeszcze w odtwarzanie na Solcu jakiejś epoki... tak z przytupem, żeby sąsiadów przebudzić, bo tym razem żaden nas nie odwiedził.


kapilary w teatrze życia codziennego

Widziałem wczoraj tą świetlistą instalację na Hożej 42 - Ścianę ciepła, z kapilarnej serii Izabeli Żółcińskiej. Wygląda świetnie. Przy okazji dowiedziałem się co nieco o całym procesie powstawania. O wszystkich problemach, zmaganiach, biurokracji, trudnościach, formalnościach i kłodach rzucanych przez miasto (które zresztą finansuje cały projekt) i zaskakujących spotkaniach autorki z mieszkańcami i przypadkowymi gapiami. Sama autorka, nieco zaskoczona tym wszystkim co się działa, nazywając cały ten proces dotykaniem życia, przyznała że zdarzenia te były kluczowe dla całego przedsięwzięcia.

źródło: http:// www.kapilary.pl


Niby to nic nowego, znamy cały kontekst sztuki angażującej, wiemy do czego doszła Rajkowska i inni wbijający szpile w przestrzeń publiczną. Ale jakoś niesamowicie to brzmi, jak nagle do podobnych wniosków dochodzi kolejny artysta, eksperymentujący z nowym medium i podskórnie wyczuwający pewne przesunięcia. Bo może to początek jakiegoś szerszego poruszenia?

Czy produkt działania artystycznego jest wciąż najważniejszy? Dla kogo jest to, co powstaje, gdy nagle dzieło znajdzie się w przestrzeni miasta? Czy nie ważniejszy jest cały porces powstawania, konsultacji, recepcji i trwania? Czy artyści nie powinni zająć się produkcją zdarzeń, a nie dzieł? Produkcja podobnych projektów uruchamia mnóstwo realnych procesów na kilku poziomach, politycznych, społecznych, ekonomicznych.

Staje się dziełem trwającym w czasie, w zdarzeniu, z całą rzeszą współautorów. W swojej inżynierii przypomina trochę teatralną machinę, z reżyserami, scenografami, dramaturgami i mechanikami włącznie. Dzieło totalne, trochę zdane na przypadek, na czasowe trwanie i zniknięcie (ściana ma po jakimś czasie wygasnąć sama). Czy to nie zbliża się coraz bardziej do naturalnego teatru z ulicy?

Lećcie, myk myk, pod ścianę, pooglądać sobie póki jeszcze świeci.

Inter Alia

Jeszcze przed wakacjami zostaliśmy poproszeni o przygotowanie warsztatu dla Koła Naukowego Animacji Międzykulturowej "Transanima", z okazji organizowanej przez grupę konferencji na Pedagogice UW. Całkiem niedawno odkryłem ich świetną nową stronę www, a tam galerię, i piękne dwie foty z naszej skromnej pracy...








...na których to fotosach co prawda niewiele widać, ale ileż rzeczy można sobie do nich dopowiedzieć i wyobrazić ;)

Mi szczególnie przypadł do gustu olbrzymi znak "+" nad naszymi głowami. Wygląda jak z gry komputerowej ("dodaj bohaterowi ekwipunek" czy coś w tym stylu)

Pracowało nam się cudnie, mieliśmy świetną grupę i udało nam się przeciągnąć całość jedynie nieznacznie (co to jest, takie 1,5 godziny więcej, nic to. Zresztą byliśmy na Szacownym Uniwersytecie, jak tu tego nie wykorzystać do oporu ;)
Pod koniec stworzylismy mały, improwizowany spektakl na placu Zbawiciela, z udziałem  przechodniów i leniuchujących Planowiczów.B (czego zresztą początek możecie podejrzeć na zdjęciach powyżej).

Droga Transanimo, było nam bardzo dobrze, i chcemy więcej, o ile zniesiecie jeszcze nasze tupania, wrzaski i hinduskie tantry.

Serdeczności!

Zaległości...

...już niedługo nadrobimy